Stolik do gier w karty i szachy
Nr inw. MNS/3791/S, KW 18755
Materiał: drewno, intarsja, okucia mosiężne, sukno
Datowanie: koniec XIX w.
Wymiary: wysokość 76 cm, rozłożony blat 72 x 5 x 82,5 cm
We dworze z Rdzawy w pokoju pana znajduje się bardzo ciekawy XIX-wieczny stolik do gier. Drewniany mebel wsparty jest na czterech masywnych, toczonych nogach, połączonych w dolnej części skrzyżowanymi listewkami. Osadzony na nich, rozkładany na dwie części blat umieszczony został na prostokątnym zaskrzynieniu z szufladą. Na wierzchu stolik posiada intarsjowaną szachownicę, natomiast po rozłożeniu blat tworzy zbliżoną do kwadratu powierzchnię owleczoną zielonym materiałem i okutą mosiężną opaską. W czterech narożach stolika znajdują się okrągłe zagłębienia z mosiężnymi miseczkami na żetony. W XIX wieku we dworach sporo wolnego czasu spędzano w domu. Grywano wówczas w gry towarzyskie, śpiewano i muzykowano. Do najpopularniejszych zajęć kobiecych należały gra na instrumentach, czytanie książek oraz robótki ręczne: wyszywanie i haftowanie. Wśród mężczyzn dużym zainteresowaniem cieszyły się gra w szachy oraz rozmaite gry karciane, które dawały okazję do wymiany nowinek i plotek. We wspólnej grze brali udział nie tylko domownicy, ale też zaproszeni goście: ksiądz, miejscowy lekarz, sąsiedzi czy przyjaciele. Do najpopularniejszych gier karcianych w połowie XIX wieku należał m.in. bezik, wist, a także wint. Znajomość reguł gry w wista zaliczana była do podstawowego, towarzyskiego obycia mężczyzny. Józef Ignacy Kraszewski pisał w roku 1839: „Wist, jak niedawno cholera, jest u nas w powietrzu. Idź dokąd chcesz, w małym domku, czy pałacu, pierwsza rzecz, z którą gospodarz cię spotka, to te pięć kart, które ci tka pod nos z zapytaniem – wszakże będziesz grał?”. Wielką karierę w dwudziestoleciu międzywojennym robił również brydż, który cieszył się dużą popularnością bez względu na płeć i status społeczny. Grywano w niego niemal wszędzie: w kamienicach mieszczańskich, we dworach, podczas prywatnych spotkań, ale i oficjalnych przyjęć, w pociągach czy w kawiarniach. Popularność gier karcianych bardzo szybko przeniosła się z domowego zacisza do ekskluzywnych klubów, kasyn i karczm, gdzie stawką w grze był niejednokrotnie cały majątek życia.
Justyna Stasiek-Harabin
Makata ze scenami myśliwskimi
Nr inw.: MNS/2317/S, nr kw. 10606
Datowanie: 1840 r.
Materiał: haft krzyżykowy wełną z domieszką jedwabiu na kanwie bawełnianej
Wymiary: 200 x 300 cm
We dworze z Rdzawy, w pokoju pana, w narożu ściany wisi biedermeierowska haftowana makata. Składa się ona z pięciu scen wykonanych osobno, a następnie zszytych razem i otoczonych bordiurą. Każda z nich sygnowana jest różnymi inicjałami, wskazującymi na autorstwo czterech osób. Środkowa, pionowa kwatera, dwukrotnie większa od pozostałych, przedstawia mężczyznę przygotowującego posiłek, siedzącego przed stołkiem z miską, w towarzystwie psa opierającego łeb na jego kolanach. Scena rozgrywa się we wnętrzu z ozdobnym piecem, pasiastym dywanem i akcesoriami myśliwskimi zawieszonymi na ścianie. Po bokach przedstawienia umieszczone zostały po dwie, mniejsze kwatery, jedna nad drugą, ukazujące sceny odpoczynku i polowania. Po lewej stronie u góry widzimy parę z dwoma psami siedzącą nad brzegiem rzeki, a w oddali dwa osiodłane konie. Poniżej, na tle urwistych skał stoją dwaj mężczyźni, z których jeden prowadzi na smyczy psa, a drugi siodła konia. Z boku, na zwalonym pniu siedzi kobieta karmiąca pieska. Po prawej stronie makaty, u góry widnieje scena polowania z mężczyzną mierzącym strzelbą w kierunku krzaka obwąchiwanego przez psa, a w dolnej kwaterze stoi myśliwy trzymający na rękach martwego bażanta. U jego stóp leży rzucona strzelba, a obok siedzi pies. Wszystkie przedstawienia otoczone zostały czarną bordiurą z realistycznymi bukietami kwiatowymi oraz ornamentem neorokokowym. Makatę, będącą wyrobem amatorskim, najprawdopodobniej wyhaftowały kobiety ze środowiska dworskiego lub bogatego mieszczaństwa. Tematyka myśliwska ściśle wiązała się bowiem z kulturą dworską, w której polowanie odgrywało wielką rolę i było nieodzownym elementem ówczesnego stylu życia. Motywy łowieckie, będące od najdawniejszych czasów tematem artystycznej ekspresji człowieka, w Polsce na ogromną skalę pojawiły się w XIX w. W pewnej mierze wiązało się to z sytuacją polityczną kraju, w którym istniała potrzeba pielęgnowania dawnych tradycji i obyczajów sarmackich, w tym polowania, które było również towarzyskim wydarzeniem w okolicy. Odbiciem pasji łowieckiej ziemiaństwa, szlachty i mieszczaństwa była sztuka oraz rzemiosło o tematyce myśliwskiej, obecne w niemal każdym polskim dworze. Znajdowały się tam m.in.: obrazy, tkaniny, naczynia lub fajki ze scenami polowań i zwierząt, meble i sprzęty domowe z motywami myśliwskimi, kordelasy, noże czy broń palna, nierzadko bardzo bogato zdobiona. Makata jest doskonałym przykładem wyrobu wpisującego się w omawianą grupę przedmiotów. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że powstała z przeznaczeniem do ozdoby pokoju pana domu, w którym zapewne znajdowały się również trofea łowieckie. Ich także nie mogło zabraknąć w typowym ziemiańskim i szlacheckim dworze.
Edyta Ross-Pazdyk
Fisharmonia
Nr inw.: MNS/3818/S, KW 18903
Datowanie: początek XX w.
Firma Karl Fricke z Legnicy
Materiał: drewno politurowane, porcelana, tkanina
Wymiary: 125 x 15 x 48,5 cm
W dworze z Rdzawy, w pokoju pani, znajduje się fisharmonia pochodząca z początku XX wieku. Drewniany instrument swoim kształtem przypomina pianino i zaliczany jest do klawiszowych instrumentów dętych. Aby wydobyć dźwięk z instrumentu należało podczas gry naciskać stopami na przemian w dwa prostokątne pedały. Nad klawiszami mieści się kilkanaście dźwigni zakończonych gałkami, dzięki którym można było uzyskiwać najróżniejsze brzmienia – od spokojnych i klimatycznych po doniosłe, mocne tony. Fisharmonie przez wiele lat pełniły funkcje domowych organów i idealnie nadawały się do wspólnego muzykowania w rodzinnym gronie. Ze względu na organowe brzmienie, często były używane również w małych kościołach i kaplicach, z powodzeniem zastępując organy piszczałkowe. Instrumenty na ogół posiadały bardzo bogatą dekorację i eleganckie wykończenie przez co, oprócz swojej muzycznej funkcji, stanowiły również atrakcyjny element stylowego wystroju. Historia tego instrumentu sięga 1810 roku, gdy Gabriel Joseph Grenié, francuski producent instrumentów muzycznych podjął się pierwszej próby skonstruowania fisharmonii. Jej kolejna, ulepszona wersja została opatentowana w 1842 roku przez Alexendre-François Debain. Egzemplarz znajdujący się we dworze został wykonany na początku XX wieku przez firmę Karla Fricke z Legnicy, istniejącą od 1905 roku, o czym świadczy napis nad klawiszami: „Karl Fricke Liegnitz”. Firma specjalizowała się w produkcji pianin i dość szybko stała się jedną z popularniejszych w branży. W połowie lat 20. XX wieku na legnickim rynku pod numerem 35 powstał sklep w którym można było kupić pianina oraz inne instrumenty, jak również nuty, gramofony i płyty gramofonowe. W latach 30. XX wieku sklep został przeniesiony do sąsiedniej kamienicy nr 38. W czasie II wojny światowej fabryka została zaangażowana w produkcję drewnianych drzwi do szaf dla wojska niemieckiego. Po zakończeniu wojny firmą zajął się syn właściciela Erwin Fricke, który przeniósł ją z Legnicy do Ansbach w Niemczech. Tam istnieje do dziś, oferując zakup instrumentów oraz ich naprawę i konserwację.
Justyna Stasiek-Harabin
Oleodruk „Polska w kajdanach”
MNS/1867/S, nr kw. 8661
1. dekada XX w., oleodruk
50 x 37 cm, w ramie: 65,5 x 51,5 cm
W pokoju pani we dworze z Rdzawy wisi na ścianie obrazek o tematyce patriotycznej przedstawiający siedzącego pod krzyżem Chrystusa, przed którym klęczy młoda, ubrana na czarno kobieta – alegoria Polski. W lewej ręce zakutej w kajdany z długim łańcuchem, trzyma zwój z napisem: „Boże zbaw Polskę”. Na krzyżu widnieje data chrztu Polski, serce w koronie cierniowej i kotwica, a przez jego ramiona przewiązana jest szarfa z napisem: „Jeszcze nie nadeszła chwila rozgrzeszenia”. U stóp Chrystusa umieszczony został czerwono-biało-niebieski sztandar z tarczą herbową i godłami Polski, Litwy i Rusi oraz wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Powyżej, pod drzewcem znajdują się daty: „1791, 1772 i 1773”, a na wstęgach zawiązanej na nim kokardy kolejne – związane z powstaniami i rozbiorami Polski: „1794, 1795, 1830, 1863, 1848”. W tle ukazane są widoki zamku królewskiego w Warszawie i wzgórza wawelskiego. Na niebie, po prawej stronie widać słońce z napisem: „3 Maj” oraz lecącego, białego orła w koronie. Pierwowzorem tego oleodruku był obrazek religijny o wymowie patriotycznej, pochodzący prawdopodobnie z 1891 r. i ukazujący kobietę w czarnej sukni obejmującą Chrystusa siedzącego pod krzyżem z napisami: „1791, 1891”. U dołu jej sukni znajdowały się daty powstań narodowych, a na leżących na ziemi sztandarach lata rozbiorów. W tle ukazany był Wawel i zamek w Warszawie. Na podstawie tej ilustracji powstał kolejny, nieco zmieniony obrazek, rozpowszechniany od 1907 r. i zatytułowany „Polska w kajdanach”, drukowany w krakowskiej firmie Juliana Kurkiewicza. Był to największy w mieście dystrybutor religijno-patriotycznych obrazków, działający od 1889 r. Wcześniej, centrum produkcji tego rodzaju wyrobów była Jasna Góra, gdzie do upadku powstania styczniowego powstawały obrazki Matki Boskiej Częstochowskiej z patriotyczną modlitwą na odwrocie. Po wprowadzeniu cenzury przez władze carskie, ich produkcja przeniosła się do autonomicznej już wówczas Galicji i umiejscowiła w Krakowie. Do najważniejszych wytwórni zaopatrujących Polaków w patriotyczne obrazki były: Księgarnia Katolicka dr. Władysława Miłkowskiego, drukarnie Józefa Angrabajtysa i wspomnianego Juliana Kurkiewicza. Obrazki z przedstawieniami „Polski w kajdanach”, drukowane od 1907 r. w dużych nakładach, szybko stały się bardzo popularne. W następnych latach powstało kilka wersji tego przedstawienia różniących się między sobą niektórymi detalami, jak: dobór i umiejscowienie dat na krzyżu i sztandarach oraz usytuowanie herbu, który pojawiał się zamiennie lub razem z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Wspólnymi elementami były jednak zawsze: krzyż, widoki Warszawy i Krakowa, biały orzeł na niebie oraz słońce z napisem. Pod ilustracją zamieszczony był najczęściej fragment pieśni „Boże coś Polskę”: „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę, wolność racz nam wrócić Panie!”. Znaczny wzrost liczby religijno-patriotycznych obrazków, również o innej tematyce, nastąpił w przededniu wybuchu I wojny światowej. Funkcjonowały one wówczas w obiegu jako kartki na święta i uroczystości rodzinne. W czasie wojny wysyłano je walczącym, a umieszczone na nich teksty wierszy rodzimych poetów oraz pieśni narodowych i żołnierskich, miały podtrzymywać ich na duchu.
Edyta Ross-Pazdyk
Serwis do herbaty Rosenthal
Nr inw.: MNS/2586/S, KW 12472
Datowanie: początek XX w.
Materiał: porcelana malowana ręcznie i złocona
W dworze z Rdzawy w pokoju pani znajduje się porcelanowy serwis do herbaty o nazwie „Maria”, wykonany w latach 20. XX wieku przez niemiecką fabrykę porcelany Rosenthal. Zestaw składa się z 14-elementów: 6 filiżanek, 6 spodków, dzbanka oraz cukiernicy. Naczynia posiadają charakterystyczną, ośmioboczną formę oraz geometryczne ucho. Krawędzie przedmiotów zdobi delikatna bordiura przypominająca kwiat granatu. Każdy z elementów został ozdobiony barwną dekoracją kwiatową wykonaną techniką kalkomanii, składającą się m.in. z różowej róży, fioletowych i pomarańczowych dzwonków, błękitnych niezapominajek oraz żółtopomarańczowej dalii. Założycielem fabryki Rosenthal był Philipp Rosenthal, syn hurtownika bawarskiej porcelany, który od dziecka miał styczność z delikatną, białą ceramiką. W wieku 18 lat, posiadając wiedzę handlową zaczerpnięta od ojca, wyruszył do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczął pracę w firmie braci Meyerów, która zajmowała się importem porcelany. Ponieważ Philipp dostrzegł, że na rynku amerykańskim brakuje porcelany dekorowanej w 1879 roku postanowił założyć malarnię porcelany ulokowaną na zamku w Erkersreuth, nieopodal miasta Selb. Na początku dekoracją zajmowało się dwóch zatrudnionych malarzy, którzy ozdabiali porcelanę pochodzącą z wytwórni Hutschenreuther w Selb. Niewielka wytwórnia swój pierwszy komercyjny sukces osiągnęła za sprawą malowanej popielniczki z napisem „miejsce odpoczynku dla zapalonego cygara”. Wkrótce firma rozrosła się do 60 osób i cieszyła się coraz lepszą pozycją na rynku. W 1889 Philipp Rosenthal uruchomił własną fabrykę porcelany, produkującą i ozdabiającą przedmioty o niezwykle atrakcyjnych formach i wzorach. Do jednych z najpopularniejszych serwisów należy serwis „Maria”, który zadebiutował w 1916 roku. Powstał z myślą o drugiej, młodszej o 35 lat żonie Philippa i został nazwany jej imieniem. Serwis występował zarówno w wersji białej, jak i ze zdobieniami, m.in. elegancką niebieską girlandą (Maria Rosenkante blau) oraz letnimi kwiatami (Sommerstrauss), dokładnie takimi, jakie zdobią porcelanowy zestaw we dworze.
Justyna Stasiek-Harabin
Krucyfiks w kaplicy we dworze z Rdzawy
Nr inw: MNS/2091/S, KW 9509
Datowanie: koniec XIX w.
Materiał: drewno polichromowane
Wymiary: 161 x 90 cm
W jednym z pomieszczeń we dworze z Rdzawy (k. Bochni) znajduje się ciekawy drewniany krzyż z figurą Chrystusa. Krzyż datowany na przełom XIX i XX wieku posiada bogate snycerskie zdobienia w postaci roślinnej wici oplatającej boki ramion. Ich zakończenia wieńczą trójlistne motywy ozdobione dodatkowo główkami aniołków. W miejscu złączenia belek znajduje się bogata gloria, której promienie rozchodzą się ukośnie na cztery strony. Polichromowana sylwetka ukrzyżowanego Chrystusa została wyrzeźbiona w realistyczny sposób, jest wychudła z wyraźnie napiętymi mięśniami rąk i nóg. Głowa Chrystusa opada na jego prawie ramię, a głowę wieńczy korona cierniowa. Krzyż został wykonany przez niezidentyfikowanego rzeźbiarza z Siedlec. W latach 70. XX wieku syn artysty podarował krucyfiks księdzu Marianowi Wcześnemu, ówczesnemu proboszczowi w Nawojowej w podziękowaniu za uratowanie życia w czasie II wojny światowej. Pomieszczenie, w którym znajduje się krzyż, służyło niegdyś za kaplicę. Obecność takiego miejsca w świeckim dworze wiąże się z wydarzeniami z XVII wieku, kiedy to przez 50 lat mieszkali tam kanonicy regularni z pobliskiej Trzciany. Ponieważ ich klasztor mocno ucierpiał z powodu toczonych wojen ówczesny właściciel Stanisław Baranowski wyraził zgodę na tymczasowe zagospodarowanie przestrzeni we dworze na potrzeby klasztorne. W efekcie ściany w dwóch pomieszczeniach zostały ozdobione wyjątkową polichromią o tematyce sakralnej, nawiązującej do historii oraz tradycji zakonu. W sali mniejszej, pełniącej funkcje tymczasowej kaplicy, w której znajduje się krzyż, malowidła przedstawiają alegoryczną wędrówkę ludzkiej duszy poszukującej Boga. Zakonnicy opuścili dwór w 1703 roku i posiadłość powróciła w ręce rodziny Baranowskich, a następnie Wesołowskich. W 1945 roku przeszła na własność państwa, a w 1969 roku zdecydowano o przeniesieniu obiektu do Sądeckiego Parku Etnograficznego.
Justyna Stasiek-Harabin
Maszynka do palenia kawy
Nr inw. MNS/1769/S, KW 8192
Datowanie: początek XX w.
Materiał: blacha żeliwna, drewno
Wymiary: 20,5 cm x 56,5 cm
Do ciekawych przedmiotów składających się na wyposażenie kuchni we dworze z Rdzawy należy maszynka do palenia kawy. Urządzenie to składa się z walcowatego pojemnika z pokrywką z owalnym otworem przykrytym wieczkiem na zawiasach. Wewnątrz znajduje się metalowy pręt do którego przymocowano mieszadło składające się z płatków blachy, zakończone korbą z drewnianą gałką. Młynek posiada rączkę w kształcie długiego, metalowego pręta, który został zakończony drewnianym uchwytem. Do pojemnika należało wsypać ziarna kawy i prażyć na kuchni, pamiętając przy tym o odpowiedniej temperaturze i mieszaniu ziaren. Palenie kawy domowym sposobem było zajęciem trudnym, dlatego czynność ta należała zazwyczaj do obowiązków osoby ze służby, która musiała znać technikę palenia, odpowiedni czas oraz temperaturę. Adam Mickiewicz w Panu Tadeuszu tak pisze o przygotowywaniu kawy:
„Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju:
W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku,
I zna tajne sposoby gotowania trunku,
Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
Zapach moki i gęstość miodowego płynu”.
Historia kawy na terenach Polski sięga drugiej połowy XVII wieku. Na naszych ziemiach pojawiła się za sprawą podróżników i kupców. Początkowo nie cieszyła się popularnością, wręcz przeciwnie, uznawano, że jest niesmaczna i niebezpieczna dla zdrowia. Z czasem jednak w XVIII wieku trunek ten zyskiwał coraz więcej zwolenników, będąc towarem coraz łatwiej dostępnym. W 1794 roku Wincenty Karczewski napisał przetłumaczoną z języka francuskiego publikację pt. „Krótka wiadomość o kawie: O jey własnościach i skutkach na zdrowie ludzkie spływających”, którą można uznać za pierwszy podręcznik dla kawiarzy. Początkowo kawę pito w Polsce bez dodatków, na wzór wschodni, szybko zaczęto jednak dodawać takie składniki, jak mleko czy tłustą śmietankę. Pierwsze kawiarnie pojawiły się w XVIII wieku w Gdańsku i szybko rozprzestrzeniły na wszystkie większe miasta w kraju. Jednocześnie nadal popularne było palenie kawy w warunkach domowych, zwłaszcza wśród ziemiaństwa i zamożnej szlachty. Dopiero pod koniec XIX wieku zaczęto oferować na sprzedaż kawę, paloną uprzednio w kawiarniach.
Justyna Stasiek-Harabin
Szpicruty
Nr inw. KW 18987, MNS/3850/1-9/S
Datowanie: początek XX w.
Materiał: bambus, trzcina, srebrne okucia, skóra
Wymiary: długość 60 – 79 cm
We dworze z Rdzawy ścianę w hallu zdobi wieszak, na którym zawieszone zostały różne szpicrutami. Pod taką nazwą kryje się rodzaj bata złożonego ze sztywnego kijka, służącego do poganiania konia w trakcie jazdy. Słowo szpicruta wywodzi się z niemieckiego „Spießrute” oznaczającego cienką, zaostrzoną gałązkę, służącą do pospieszenia konia lub chłosty. Przedmioty te były wykonywane zazwyczaj z bambusa lub trzciny i obciągnięte skórą lub plecionką. Z jednej strony zakończone były rączką o różnym kształcie z okuciami i zdobieniami, a z drugiej pętelkami z rzemienia. Szpicruty bardzo często posiadały dekoracje nawiązujące tematyką do jeździectwa i polowań. Szpicruty, zwane także palcatami, odgrywają ważną rolę w jeździectwie. Służą przede wszystkim do wzmocnienia łydki konia, ale też do jego skarcenia i nadawaniu jeździe odpowiedniego toru. Ich stosowanie wymaga doświadczenia ze strony jeźdźca, który powinien potrafić korzystać z niej mądrze, tak, aby nie powodować u zwierzęcia niepotrzebnych napięć i stresu. Głównym zadaniem bata jest, bowiem porozumienie ze zwierzęciem, a nie zadawanie mu bólu. Obecność szpicrut we dworze wskazuje na popularność, jaką ówcześnie cieszyła się jazda konna, stanowiąca zarówno formę rozrywki, sportu, jak i przemieszczania się. Była to umiejętność trudna, wymagająca odpowiedniego przygotowania i długich lekcji pod okiem mądrego nauczyciela. W swoim poradniku do jazdy konnej z 1896 roku Marian Stipal napisał: „Mojem zdaniem, by na koniu, jako tako jeździć, by tylko wyjść z początkami nauki jazdy konnej, trzeba się pod okiem sumiennego nauczyciela co najmniej przez 6 miesięcy ćwiczyć, a głównie trzeba samemu starania dokładać, by wskazówki i upomnienia nauczyciela znalazły zastosowanie (…)”.
Justyna Stasiek-Harabin