Jarzmo na woły
Nr inw. MNS KW, 4975 EI/2231
Materiał: drewno bukowe
Wymiary: długość 123 cm, wysokość snozy 50 cm
Datowanie: XX w.
Miejsce pochodzenia: Wierchomla (woj. małopolskie, pow. nowosądecki)
Wykonawca: Antoni Źrałka
Wchodząc do sieni w zamożnej łemkowskiej chałupie z Królowej warto spojrzeć na ścianę po lewej stronie, za drzwi prowadzące do zimnej izby. Tam wśród narzędzi ciesielskich wisi interesujący eksponat: jarzmo na woły. Zagroda z Królowej nie jest jedynym miejscem w sądeckim skansenie, gdzie prezentujemy tego rodzaju sprzęt, gdyż zaprzęg bydlęcy w XIX wieku, a nawet jeszcze na początku XX stulecia był powszechny w wielu rejonach Sądecczyzny. Jarzma znajdujące się w dwóch chałupach łemkowskich (z Królowej i Wierchomli) zwracają jednak uwagę, gdyż każde z nich jest zdobione ryzowanym wzorem w postaci wschodniochrześcijańskich krzyży (z trzema poprzecznymi belkami) otoczonych prostym geometrycznym wzorem i rozmieszczonych w ten sposób, że po zaprzęgnięciu wołów znajdują się ponad głowami zwierząt. Widać na tym przykładzie symbolicznego błogosławieństwa ciężkiej pracy na roli, jak codzienny trud ściśle splatał się z życiem duchowym i jak różnymi sposobami mieszkańcy dawnej wsi zabiegali o pomyślność w życiu i w pracy.
Eksponowane w chałupie z Królowej jarzmo pochodzi z miejscowości Wierchomla położonej na sądeckiej Łemkowszczyźnie, a geograficznie w Beskidzie Sądeckim. Wykonane zostało z drewna bukowego – powszechnego surowca w Karpatach, gdzie rosną liczne lasy bukowe. Podobnie jak inne jarzma z Sądecczyzny i z większości obszaru Polski reprezentuje typ zwany jarzmem ramowatym lub podgardlicowym. Zgodnie ze swoją nazwą, kształtem przypomina podłużną, prostokątną ramę. Jarzmo przeznaczone było do zaprzęgu z dwóch wołów, natomiast mniejsza drewniana rama służąca do zaprzęgania pojedynczego zwierzęcia zwana była jarzmicą.
Główna część narzędzi to górny poziomy drążek pociągowy, bardziej masywny niż pozostałe części i po obu stronach mający łukowate wycięcia, by dopasować jarzmo do karków zwierząt. To właśnie te boczne części, ozdobnie profilowane i rozszerzone, dekorowane są rytym geometrycznym ornamentem w formie linii złożonych z trójkątnych wgłębień, a pośrodku motywami krzyży. Końce górnego drążka są uniesione ku górze, a na samym środku umieszczony jest trzeci symbol krzyża, mniejszy od pozostałych i pozbawiony geometrycznych zdobień. Równoległa dolna listwa jarzma, węższa i nieozdobna, zwana jest podgardlicą, przebiega bowiem pod szyjami wołów. Obydwie poziome części posiadają wycięte otwory, w których umieszczone są łączące je cztery elementy pionowe. Po wewnętrznej stronie są to dwie umieszczone na stałe (choć luźno zamocowane) płaskie listewki zwane snozami. Zwierzęta wprzęgało się z boków, unieruchamiając w jarzmie za pomocą zewnętrznej pary drążków, zwanych zanozami, które jednak w tym eksponacie nie zachowały się.
Historia stosowania jarzma sięga kilku tysięcy lat. Bydło rogate zostało udomowione już w okresie neolitu, wraz z początkami rolnictwa, a zaprzęg bydlęcy zaczęto używać do pierwszych wozów kołowych oraz do orki za pomocą drewnianego radła. Konstrukcja jarzma była dopasowana do budowy anatomicznej wołów, umożliwiając wykorzystanie siły zwierząt do pracy. Dopiero późniejsze udomowienie koni, które charakteryzowały się odmienną budową karku, przyczyniło się do wynalezienia innych rodzajów uprzęży, jak uprząż pasowa czy chomąto, lepiej dopasowanych do końskiej anatomii.
Na Łemkowszczyźnie hodowano niegdyś powszechnie woły, głównie na sprzedaż, ale także jako podstawową siłę pociągową. Dopiero w okresie międzywojennym zaczęto stopniowo zastępować zaprzęg bydlęcy końskim. Natomiast ubożsi mieszkańcy tego i tak niezamożnego regionu, nie posiadając ani wołów, ani koni, zaprzęgali do pługa czy wozu krowy, używając jarzma, a czasem też chomąta.
Bogusława Błażewicz
Figurka „Dzieciątko Jezus z Pragi”
Nr inw. MNS KW 18226, EI/5007
Datowanie: 1. poł. XX w.
Miejsce pochodzenia: Florynka (pow. nowosądecki, woj. małopolskie)
Większość eksponatów o charakterze dewocyjnym na ekspozycji Sądeckiego Parku Etnograficznego stanowią obrazy o treści religijnej, głównie barwne oleodruki i litografie. Można napotkać także inne przedmioty, jak różańce, ryngrafy, książeczki do nabożeństwa. Nie ma w naszym skansenie domu bez rzędu co najmniej kilku świętych obrazów zawieszonych w izbie na ścianie naprzeciwko wejścia lub nad oknami, po przeciwległej stronie od pieca. W niektórych chałupach znajdują się także krzyże wiszące na ścianie lub niewielkie ołtarzyki domowe, umieszczone na narożnych półkach lub niewielkich stolikach. W otoczeniu świeczek i flakoników z kwiatami stawiano tam tzw. pasyjki (stojące krzyżyki) oraz figurki świętych postaci wykonane z malowanego gipsu lub porcelany. Zazwyczaj domowe kapliczki i ołtarzyki występują w domach rzymskokatolickich, jednak w sądeckim skansenie można zobaczyć taki ołtarzyk również w zamożnej chałupie z Królowej Górnej, należącej do Łemków – grekokatolików.
Ołtarzyk ten znajduje się w alkierzu za kuchnią, na przybranym białym obrusem stoliku pod oknem. Pomiędzy świecami w metalowych lichtarzykach i dzbanuszkami z bibułkowymi kwiatami stoi figurka Dzieciątka Jezus wykonana z białej, glazurowanej porcelany, miejscami podmalowanej. Mały Jezus o wyglądzie kilkuletniego dziecka ubrany jest w długą, rozkloszowaną białą szatę ze złotymi zdobieniami oraz falbaniastymi mankietami i kołnierzem. Na ułożonych w fale złocistych włosach ma złotą kabłąkową koronę zwieńczoną krzyżem. Prawą dłoń unosi w geście błogosławieństwa, w lewej ma królewskie jabłko. Stoi na niewielkim postumencie z umieszczonym w ozdobnej rozecie Chrystogramem IHS i z napisem „E JESUS PRACUS”. Zarówno ten podpis, jak i charakterystyczna forma przedstawienia małego Jezusa wskazują, że jest to stylizowana i uproszczona kopia uznanej za cudowną figurki Dzieciątka Jezus z Pragi. Oryginał wykonany w połowie XVI wieku w Hiszpanii znajduje się w kościele karmelitów w Pradze w Czechach.
Kult Dzieciątka Jezus (czyli Jezusa w wieku do 12 lat) istniał właściwie od zarania chrześcijaństwa, opierając się na przekazach Ewangelii, ale także na tradycji i licznych tekstach apokryficznych. W naturalny sposób na wizerunkach religijnych postać Dzieciątka łączy się z wyobrażeniem Matki Bożej. Pojawia się także zestawienie Dzieciątka czy żłóbka z Męką Pańską i jej narzędziami, co stanowi symboliczne ukazanie początku i końca ziemskiego życia Chrystusa. Od średniowiecza kult Dzieciątka Jezus jest szczególnie związany z pobożnością franciszkańską. To właśnie franciszkanie jako pierwsi wprowadzili jasełka – dramat liturgiczny odwołujący się do historii Bożego Narodzenia (w Polsce po raz pierwszy ok. 1370 roku w krakowskim klasztorze klarysek). Formy religijności związane z postacią małego Jezusa u schyłku średniowiecza upowszechniły się szczególnie w Niemczech, Skandynawii, Niderlandach i Czechach. Wykonane z drewna, terakoty i porcelany figurki Dzieciątka stawiano często zarówno w klasztorach, jak i domach prywatnych. Budując nowe domy, umieszczano takie figurki w niszach ściennych, a nawet w fundamentach, by zapewnić błogosławieństwo dla domu i jego mieszkańców. W czasach reformacji, a później kontrreformacji nabożeństwo do Dzieciątka Jezus rozwijało się przede wszystkim w tradycji karmelitańskiej i w związanych z zakonami karmelitańskimi sanktuariach, jak na przykład Beaune we Francji.
W naszej części Europy takim miejscem jest Karmel w Pradze. W tamtejszym kościele karmelitańskim Matki Bożej Zwycięskiej na Małej Stranie w 1628 roku została umieszczona woskowa figurka Dzieciątka Jezus sprowadzona z Hiszpanii przez księżną Poliksenę Lobkowic, zaś w następnym roku o. Cyryl od Matki Bożej Schokwilerg przyczynił się do rozpowszechnienia kultu praskiej figurki wydając książeczkę pt. „Jesulein”. Figurka popularnie określana jest nazwą „Jezulátko”. W Polsce kult Jezulatka znany był od XVII wieku, rozwinął się jednak zwłaszcza pod koniec wieku XIX i w pierwszej połowie XX stulecia, szczególnie w latach 30. (wiązało się to z obchodami 300-lecia praskiej figurki). Sanktuarium Dzieciątka Jezus (z kopią praskiej figurki sprowadzoną na przełomie XIX i XX wieku) znajduje się we wsi Jodłowa na Pogórzu Ciężkowickim, w powiecie dębickim. Jest to jedno z ważniejszych miejsc pielgrzymkowych diecezji tarnowskiej.
Z kultem Jezulatka związane są nieodłącznie kopie figurki praskiego Dzieciątka, umieszczane w kościołach i kaplicach, ale także chętnie nabywane przez pielgrzymów. Bardzo często materiałem, z którego takie figurki wykonywano, była porcelana.
W przypadku opisywanej figurki zastanowienie może budzić fakt, że to typowo rzymskokatolickie przedstawienie znajduje się w domu wschodniochrześcijańskich Łemków. Jest to jeden z przykładów wzajemnego przenikania się różnych wzorów, tradycji i motywów ikonograficznych na religijno-kulturowym pograniczu, jakim była Sądecczyzna, a szerzej cały region karpacki, zamieszkały przez różnorodne, blisko ze sobą sąsiadujące grupy etnograficzne, etniczne i wyznaniowe. Istotną rolę odgrywa tu też wyznanie greckokatolickie, choć wyrosłe z tradycji wschodniego chrześcijaństwa, to jednak przez kilka stuleci unii z kościołem rzymskokatolickim przejęło wiele elementów z tradycji zachodniej – co widać nie tylko we wspólnych wyobrażeniach ikonograficznych czy miejscach pielgrzymkowych, ale także w liturgii, wystroju świątyń czy w charakterystycznym kształcie łemkowskich cerkwi, łączących cechy architektury sakralnej kręgu łacińskiego i bizantyńskiego.
Bogusława Błażewicz
Oleodruk „Matka Boska Źródło Życia”
Nr inw. MNS KW 14700, EI/4033
Materiał: papier, druk barwny, rama drewniana
Wymiary: wysokość 35,7 cm, szerokość 24,3 cm
Datowanie: 1. poł. XX w.
Miejsce pochodzenia: Kraków (woj. małopolskie)
Zamożną łemkowską chałupę z Królowej Górnej (d. Ruskiej) zdobią liczne oleodruki – barwne drukowane obrazy o treści religijnej. Wiele z tych obrazów, powstających często w Europie Zachodniej, na przykład na terenie Niemiec, przeznaczone było także dla odbiorców z kręgu chrześcijaństwa wschodniego, o czym świadczy dekoracja nawiązująca do architektury cerkiewnej oraz przedstawienia charakterystyczne dla wschodniej ikonografii. Przykłady takich obrazów odnaleźć można również na ekspozycji sądeckiego skansenu, głównie w domach Łemków – wyznawców obrządku greckokatolickiego lub prawosławia.
Wśród obrazów znajdujących się w chałupie z Królowej zwraca uwagę niezbyt duży oleodruk wiszący na ścianie w kuchni, rzadko spotykane przedstawienie Matki Boskiej z Dzieciątkiem, której wizerunek znajduje się w górnej części kompozycji, na tle obłoków i złocistych promieni, adorowany przez dwa anioły. Maria trzymająca przed sobą małego Jezusa ukazana jest w półpostaci, zanurzona w wodzie wypełniającej wielki złoty kielich i spływającej do sześciokątnego marmurowego basenu, z którego czerpią ją ludzie widoczni w dolnej części obrazu.
Jest to alegoryczne przedstawienie nawiązujące do ikony Matki Bożej określanej jako „Życiodajne źródło” i związanej z bizantyńską legendą znaną w tradycji kościoła wschodniego. Według tej legendy około połowy V w. żołnierz bizantyński Leon, przechodząc koło Złotych Wrót Konstantynopola, spotkał niewidomego, który poprosił go o wodę. Żołnierz nie mógł jej znaleźć, ale nagle usłyszał tajemniczy głos, który zaprowadził go do źródła w pobliskim zagajniku, nakazując dać pić niewidomemu i przemyć mu tą wodą oczy. Ten sam głos przepowiedział Leonowi, że zostanie cesarzem. Leon wypełnił polecenie, a niewidomy odzyskał wzrok. Leon zrozumiał, że przemawiała do niego Matka Boża. Kilka lat później został cesarzem i nakazał zbudować kościół nad cudownym źródłem, gdzie wkrótce miały miejsce kolejne uzdrowienia. W kościele znajdowała się ikona napisana z tej okazji. Powstał tam również klasztor. Obecny budynek świątyni pochodzi z lat 30. XIX wieku. Miejsce to, zwane kościołem i klasztorem Matki Bożej przy Źródle, od wieków jest ważnym miejscem pielgrzymkowym dla prawosławnych Greków. Znajduje się tam kopia ikony, która w różnych wariantach czczona jest także w innych krajach kręgu wschodniego chrześcijaństwa.
Zarówno ikona „Życiodajne źródło”, jak i związana z nią legenda oraz trwająca przez stulecia wiara w cudowną uzdrawiającą moc wody ze świętego źródła prowadzą do rozważań o bogatej symbolice wody w różnych tradycjach, religiach i kręgach kulturowych. Wystarczy choćby wspomnieć o świętej mocy wody chrzcielnej, o uzdrawiających sadzawkach z przekazów biblijnych czy o licznych chrześcijańskich sanktuariach, gdzie ważną rolę pełnią źródła z cudowną wodą o leczniczych właściwościach. Również w tradycji ludowej z wodą związana jest bogata i wieloznaczna symbolika. Ważne jest tu rozróżnienie na wodę stojącą oraz na wodę „żywą” czyli płynącą, wynikające z jak najbardziej praktycznych przesłanek. Woda stojąca (ale także te najłatwiej dostępne rzeki czy potoki) była najczęściej brudna, zamulona i niezdrowa. Choć używana na co dzień, niosła niebezpieczeństwo różnych chorób. Jej przeciwieństwem była czysta, źródlana woda oczyszczająca w znaczeniu czysto fizycznym, ale także tym duchowym, symbolicznym. Wiązały się z tym wierzenia dotyczące rytualnego obmywania się w płynącej wodzie w okresach świątecznych, co miało przynieść zdrowie i pomyślność. Miejsca, z których wypływała źródlana woda, od niepamiętnych czasów otaczano szacunkiem i kultem, szukając poratowania w różnych chorobach. Często wymienia się właśnie choroby oczu, co znów przywodzi na myśl bizantyńską legendę o ślepcu uzdrowionym przez wodę ze źródła wskazanego przez Matkę Boską. Szczególną moc przypisywano wodzie tryskającej spomiędzy korzeni drzew, a zwłaszcza lip. Często stawiano przy źródłach kaplice lub kościoły, a z samymi źródłami wiązały się legendy o związanych z nimi świętych. Miejsc takich nie brakuje i na Sądecczyźnie. Oto dwa najlepiej chyba znane przykłady. W Starym Sączu na stoku w pobliżu klasztornych murów znajduje się źródełko św. Kingi. Według legendy Kinga zatknęła tam w ziemię swoją laskę, z której w ciągu jednej nocy wyrosło drzewo lipowe. Pod nim Kinga kazała wykopać studzienkę, wypływająca z niej woda miała cudowne właściwości lecznicze. Zaczęli przybywać tam liczni pielgrzymi, obmywając chore części ciała, głównie oczy, a wielu z nich miało doznać wyleczenia. Innym takim miejscem jest źródło w Tropiu, w pobliżu pustelni św. Świerada.
Bogusława Błażewicz
Oleodruk „Pokrow – Welon Matki Boskiej”
Nr inw. MNS KW 14695, EI/4028
Materiał: papier, druk barwny, rama drewniana
Wymiary: wysokość 34,3 cm, szerokość 23,6 cm
Datowanie: 1. poł. XX w.
Miejsce pochodzenia: Kraków (woj. małopolskie)
Liczne europejskie, głównie niemieckie drukarnie specjalizujące się w wytwarzaniu popularnych obrazów o treści religijnej w technikach barwnej litografii i oleodruku, dbały by nabywcy należący do różnych obrządków i wyznań chrześcijańskich znaleźli wizerunki o treści i stylu zgodnym z własną tradycją. Obok wyobrażeń przeznaczonych dla katolików czy protestantów drukowano także dla wyznawców chrześcijaństwa obrządku wschodniego, gdzie nierzadko forma dekoracji nawiązywała do architektury cerkiewnej. Są także obrazy bez tych charakterystycznych stylizowanych zdobień, jednak sama treść przedstawienia nie pozostawia wątpliwości co do ich powiązania z tradycją Kościoła wschodniego. Przykłady takich obrazów znaleźć można również na ekspozycji Sądeckiego Parku Etnograficznego, głównie w domach Łemków. Wśród licznych obrazów zdobiących zamożną łemkowską chałupę z Królowej Górnej znajduje się pewien interesujący wizerunek. To niezbyt duży obraz w prostej drewnianej ramie, zawieszony w kuchni, nad łóżkiem na ścianie naprzeciwko wejścia, nad barwną makatką, obok trzech innych obrazów religijnych, w tym jednego o podobnym rozmiarze i równie interesującej symbolicznej treści. Obraz nosi tytuł „Pokrow – Welon Matki Boskiej” inaczej zwany ikoną typu Matki Bożej Opieki. Związany jest z przypadającym 1 października świętem Matki Bożej Opieki, obchodzonym przez kościoły tradycji bizantyńskiej i będącym zarazem wspomnieniem biskupa Ananiasza oraz Romana Melodosa, twórcy kontakionu śpiewanego tego dnia na cześć Matki Bożej. Ikona typu Pokrow odnosi się do szczególnie ważnej w tradycji Kościoła wschodniego relikwii – szaty, welonu i części pasa Matki Boskiej, przechowywanych w klasztorze w Blachernach (dzielnicy Konstantynopola). Według tradycji na początku X w., za czasów panowania cesarza Leona VI Filozofa Konstantynopol był oblegany przez wrogów. Mieszkańcy zebrali się na modlitwie w kościele Świętej Marii na Blachernach. 1 października św. Andrzej Szalony (Jurodiwy), niewolnik słowiańskiego pochodzenia, zobaczył otwartą kopułę kościoła i Matkę Bożą unoszącą się wśród aniołów i świętych. Maria rozpostarła swój welon (maforion) nad wszystkimi ludźmi w kościele na znak swojej opieki nad światem. Słowo pokrow, wywodzące się z języka starocerkiewnosłowiańskiego, oznacza zarówno płaszcz, całun, jak i opiekę, wstawiennictwo. Symbolizuje zatem opiekuńczą i wstawienniczą rolę Matki Bożej, troszczącej się o świat i ludzi.
Na obrazie w chałupie z Królowej Matka Boska jest jedną z wielu ukazanych tam postaci, a treść przedstawionych scen wydaje się dość zagadkowa i trudna do odczytania bez znajomości wspomnianej wyżej bizantyńskiej legendy. Obraz podzielony jest na dwie strefy – dolną („ziemską”) i górną („niebiańską”). Strefa dolna jest wyższa i zajmuje ok. 2/3 wysokości oleodruku. Pośrodku kompozycji, na tle bogato zdobionego ikonostasu stoi młodzieniec odziany w strój diakona. Jest to Roman Melodos, sławny hymnograf, którego wspomnienie w Kościele wschodnim przypada na ten sam dzień, co święto Matki Bożej Opieki. W prawej dłoni podtrzymuje przełożony przez ramię błękitny orarion – stułę diakońską, w lewej trzyma kartę z tekstem hymnu ku czci Matki Bożej. Na lewo od niego, na dalszym planie, widoczna jest postać starszego, siwobrodego mężczyzny w stroju biskupa – długiej błękitnej szacie z żółtym omoforionem i w czerwonej mitrze biskupiej na głowie. Po lewej stronie, na pierwszym planie znajdują się para w strojach cesarskich. Zgodnie z tradycją starszych ikon tego typu jest to cesarz Leon Filozof (Leon Mądry) i cesarzowa Zoe, a biskup za nimi to prawdopodobnie Ananiasz. Na późniejszych ikonach utożsamiano te postaci z cesarzem Konstantynem i cesarzową Heleną, a dostojnika duchownego z biskupem Sylwestrem, związanym z odnalezieniem relikwii Krzyża św. W prawej części obrazu widoczna jest postać Andrzeja Jurodiwego – starszego mężczyzny z długą brodą, półnagiego, odzianego jedynie w błękitny płaszcz udrapowany wokół bioder i przełożony przez lewe ramię. Wyciągniętym ku górze prawym ramieniem Andrzej wskazuje na niebo, a głowę ma zwróconą w stronę jedynie częściowo widocznej postaci jego ucznia Epifaniusza. W górnej, „niebiańskiej”, części obrazu widać postacie stojące na złoto-szarych obłokach, ukazane na tle złotego nieba. Po lewej stronie na obłoku siedzi Chrystus, przedstawiony jako Władca. Naprzeciwko niego stoi Matka Boża, w wyciągniętych dłoniach trzymając biały pas tkaniny – maforion. Za nią stoi szereg świętych, wśród których widoczny jest św. Jan Chrzciciel, w szacie z wielbłądziej sierści i żółtym płaszczu, z wysokim krzyżem, za nim dwie postacie, prawdopodobnie Apostołowie, a dalej kilka postaci w strojach władców i biskupów. Choć sama tradycja odnosi się do wydarzeń mających miejsce w Konstantynopolu, to święto Matki Bożej Opieki ustanowione zostało w XII wieku na Rusi, a ikona Płaszcza Opieki występująca w wielu różnych wariantach związana jest głównie z Europą Środkową i Wschodnią. W późniejszych czasach postacie przedstawiane na ikonach nawiązywały nieraz do aktualnych wydarzeń, władców, ważnych hierarchów kościelnych czy nawet dowódców wojskowych. Istnieją na przykład ikony, na których ukazany jest król Jan III Sobieski i jego żona Maria Kazimiera. Także na Łemkowszczyźnie ikonę Matki Bożej Opieki można napotkać w wielu cerkwiach. W cerkwi greckokatolickiej z Czarnego na terenie sądeckiego skansenu wyobrażenie to umieszczone jest na bocznym ołtarzu po lewej stronie. Liczne cerkwie noszą także wezwanie Opieki Matki Bożej – znajdują się one np. w Słotwinach, Szlachtowej, Bielance, Hańczowej, Komańczy, Owczarach, Zdyni czy Chyrowej. Podobny motyw ikonograficzny, przedstawiający Matkę Boską osłaniającą ludzi swoim płaszczem, występuje również w tradycji rzymskokatolickiej, zachodnioeuropejskiej – jest to Matka Boża Miłosierdzia (Mater Misericordiae).
Bogusława Błażewicz
Sąsiek
Nr ew. MNS KW 16182, EI/3825
Wymiary: dł. 373 cm, szer. 71 cm, wys. 69 cm
Pochodzenie: Królowa Górna, powiat nowosądecki
Ziarno należało do najcenniejszych produktów przechowywanych w wiejskim gospodarstwie. Część zapasów służyła do produkcji żywności. Druga część przeznaczona była na siew. Do przechowywania zboża służyły różnej wielkości skrzynie. W zamożnej chałupie z Królowej Ruskiej zobaczyć można jedną z nich. Imponuje ona turystów swoimi okazałymi rozmiarami. „Szafarnia”, bo tak potocznie nazywano taki przedmiot, wykonana jest z drewna. Mierzy niemalże 4 m długości i nakrywana jest wiekiem. Wyobraźcie sobie, jak zamożne i zasobne było gospodarstwo właścicieli, skoro potrzebowali aż takiej skrzyni! Przedmiot o tak dużych rozmiarach wymagał również nie lada pomieszczenia, w którym mógł być przechowywany. Idealnym miejscem była zimna izba. Zwano ją po łemkowsku „świtłycia”. Była to przestronna izba bez urządzeń grzewczych. Ulokowana była względem kuchni („pekarni”) po przeciwnej stronie sieni. Panowała tam niższa temperatura. Z tych względów zimna izba wykorzystywana była jako miejsce magazynowe. Służyła do przechowywania żywności i niepotrzebnych na co dzień sprzętów gospodarskich, np. kołowrotków i przęślic, zapasowych naczyń. Na żerdkach wieszano nieużywane pierzyny, poduszki i odzież. Dodatkowo latem, podczas gorących lipcowych nocy, domownicy chętnie nocowali w tym pomieszczeniu. Tak wykorzystywano świtłycię w dzień powszedni. Jej rola zmieniała się, gdy w domu dochodziło do dużych spotkań towarzyskich. Tak było w przypadku imprez rodzinnych takich jak np. wesele. Urządzano w niej także „weczyrky” czyli sąsiedzkie spotkania przy skubaniu pierza lub przędzeniu. Te wieczorne posiady rozpoczynały się po zakończeniu robót w polu. Zbierały się na nich przede wszystkim panny i młode mężatki, czasem też starsze kobiety oraz mężczyźni. „Weczyrky” odbywały się w czasie postu przed świętami Bożego Narodzenia. Mimo to były okazją do wspólnego śpiewania, opowiadania baśni, a także do kojarzenia par, żartów i zabaw młodzieży. Zebranych odwiedzały grupy przebierańców, podobnych do kolędników znanych w polskiej tradycji. Pojawiali się wśród nich Cyganie, Żydzi, śmierć, bacowie, „sołomianyk”, „kozybraty”, „paniczky”, turoń, cap czy konik. Przebierańcy tańczyli, hałasowali, zaczepiali przędące dziewczyny, czasami odgrywali przygotowane scenki. Spotkania odbywały się codziennie, z wyjątkiem sobót i niedziel. Spotykano się aż do „Riztwa”, czyli Bożego Narodzenia. Kończył je w przeddzień wigilii „łamanyk”, podczas którego łamano kądziel. Był to znak zakończenia pracy.
Kamil Basta i Joanna Hołda