Nr inw. MP
Materiał: drewno, metal
Wymiary: wysokość 84 cm, długość 72 cm, szerokość 58 cm
Datowanie: XX w.
Miejsce pochodzenia: Olszana (woj. małopolskie, pow. nowosądecki)
W sieni zamożnego góralskiego domu z Zagorzyna uwagę zwraca stojące na środku spore drewniane urządzenie. Składa się z ośmiokątnego pojemnika wykonanego z pionowych desek łączonych blaszanymi obręczami. Wewnątrz znajduje się karbowana, drewniana podstawka z dwoma uchwytami do wyjmowania, wsparta na metalowym pręcie. Podobny karbowany element jest przymocowany od spodu do wieka. Na wierzchu wieka znajduje się metalowy mechanizm, niekompletny, brakuje dźwigni, korby lub innego urządzenia wprawiającego całość w ruch. Urządzenie wsparte jest na czterech drewnianych, lekko wygiętych nóżkach. W górnej części, z boku, umieszczona jest deseczka, do której przymocowana została drewniana wyżymaczka z dwoma gumowanymi wałkami poruszanymi korbą. Ten ostatni przedmiot wskazuje przeznaczenie całego urządzenia – jest to pralka. Mechanizmem pracującym są w pralce owe dwie karbowane drewniane płyty. Były one poruszane w ten sposób, że jedna przesuwała się nad drugą, podczas tej czynności i pod wpływem wody, brud był usuwany. Tego typu pralki znane były od lat 40. XIX wieku i używane do końca okresu międzywojennego, a czasem nawet dłużej. Modele produkowane w XX stuleciu zaopatrywane były nawet w silniki elektryczne.
Pierwsze prototypy pralek pojawiły się już w XVIII wieku – były to kadzie, do których wkładano ubrania czy bieliznę i wprawiano je w ruch za pomocą korby. Wtedy też, pod koniec XVIII stulecia, wynaleziono tarę, która ułatwiła zwykłe pranie ręczne. Pierwsza pralka bębnowa powstała w 1851 roku, jej twórcą był amerykański wynalazca James King, a pralka posiadała napęd parowy. W ciągu następnych 20 – 30 lat udzielono wielu patentów na różnorodne rodzaje pralek. Pierwsza pralka z silnikiem elektrycznym została wyprodukowana w 1899 roku, jednak pralki poruszane w ten sposób upowszechniły się dopiero w wieku XX. Na początku XX wieku używano do prania oprócz mydła różnorodnych substancji. Były to na przykład: zagęszczona żółć wołowa (skuteczna na tłuszcz i brud, ale ze względu na własny barwnik – tylko do ciemnych tkanin), korzeń mydlany (roślina rodzima) oraz quillaya (kora z południowoamerykańskiego drzewa) – do rzeczy wełnianych i kolorowych, boraks – do koronek, firanek i bielizny stołowej, salmiak i terpentyna, otręby (do prania jedwabiu), surowe tarte ziemniaki (do kolorowych tkanin bawełnianych), chlorek do wybielania i benzyna jako rozpuszczalnik do tłuszczów. Pierwsze proszki do prania pojawiły się już przed I wojną światową, a w domowym użytku zaczęły upowszechniać się dopiero po II wojnie. W 1937 roku powstała pierwsza pralka automatyczna, a technologia ta została rozwinięta po II wojnie światowej. Pierwszą polską pralkę automatyczną – Polar PS 663 Bio wyprodukowano w 1971 roku. Jej kolejne wersje były popularne w Polsce w latach 70. i 80. stopniowo wypierając pralki wirnikowe, z których najsławniejsza była „Frania”.
W dzisiejszych czasach trudno nam sobie wyobrazić życie bez tak przydatnego urządzenia jak pralka. Czasem zdarza się nam prać ręcznie, ale dotyczy to tylko wybranych, delikatnych rzeczy. Mamy również duży wybór rozmaitych środków piorących, od tradycyjnego mydła, przez różnego rodzaju detergenty aż po środki przyjazne środowisku na bazie naturalnych substancji, ostatnio coraz bardziej popularne. Jak to wyglądało dawniej na wsi? Pralki w rodzaju tej prezentowanej w chałupie z Zagorzyna, były rzadkością, dostępną tylko najzamożniejszym gospodarzom i to dopiero w XX wieku. Poziom higieny stał na niezbyt wysokim poziomie, ale w miarę możliwości starano się dbać o czystość i wygląd odzieży, zwłaszcza tej świątecznej. Dlatego właściwie w każdym gospodarstwie znajdowały się sprzęty do prania, maglowania i prasowania. Odzieży wełnianej i kożuchów nie prano, jedynie wietrzono i trzepano w zimie na śniegu. Wyroby z tkanin samodziałowych ługowano i prano. Ługowanie przeprowadzano w wysokich naczyniach klepkowych, bieliznę zalewano w nich gorącym ługiem sporządzonym z popiołu drzewnego gotowanego w wodzie. Ług ma silne działanie czyszczące i zdolność rozpuszczania tłuszczu, jest także wykorzystywany do produkcji mydła. Czasem popiół w woreczku kładziono na ostatnią warstwę bielizny i zalewano wrzątkiem, który po zetknięciu z popiołem zmieniał się w ług. Dopiero następnego dnia po ługowaniu zabierano odzież i bieliznę nad bieżącą wodę – strumień, rzekę czy staw do prania przy pomocy kijanek – zaopatrzonych w rączkę deseczek, którymi uderzano w tkaninę. Do prania używano też mydła, nieraz własnego wyrobu (z tłuszczu zwierzęcego oraz ługu lub sody), później kupowanego. Czasem odzież po ługowaniu namydlano i gotowano w wielkich garach na kuchni. Ługowanie i bicie kijankami dobrze znosiły samodziałowe lniane tkaniny. Natomiast fabryczne materiały bawełniane, z czasem coraz bardziej na wsi popularne, traktowane w ten sposób bardzo szybko się niszczyły. Do prania zaczęto więc używać drewnianych klepkowych balii (następnie blaszanych) i specjalnych tar – wykonanych z drewna, później z blachy ocynkowanej, a czasem nawet ze szkła lub ceramiki, a także kupnego szarego mydła i chlorku do wybielania. Lniana tkanina po wypraniu i wysuszeniu była sztywna i szorstka, używano więc maglownicy z wałkiem, by ją zmiękczyć i wygładzić. Tkaninę nawijano na wałek i przesuwano po maglownicy – desce z dużymi karbami. Delikatniejsze materiały prasowano, używając żelazek najczęściej na węgiel lub na duszę (rozgrzany kawałek żelaza wkładany do środka).
Nawet obecnie pranie i prasowanie, zwłaszcza większe, wymaga trochę zachodu, natomiast dawne sprzęty do prania zgromadzone na ekspozycji skansenu przypominają, jak ciężkie, pracochłonne i czasochłonne było to zajęcie w czasach, gdy nikomu na wsi nawet nie śniło się o elektryczności i pralkach automatycznych.
Bogusława Błażewicz