Facebook link
Jesteś tutaj:
Powrót

Wspominając Mistrza Twardowskiego, czyli Beskid Makowski inaczej

Wspominając Mistrza Twardowskiego, czyli Beskid Makowski inaczej

Szlak turystyczny i platforma widokowa na porośniętą lasem górę Mioduszyna
Sucha Beskidzka Region turystyczny: Beskid Mały i Makowski
Karczma, z której Diabeł porwał Mistrza Twardowskiego, most linowy oraz miejsca związane ze zdobywcą 6 Oscarów Billym Wilderem czekają na tych, którzy zdecydują się wyruszyć na szlaki między Suchą Beskidzką a Makowem Podhalańskim. Ten długi, lecz niezbyt męczący spacer dostarcza też wielu malowniczych widoków, na jego trasie znajduje się miejsce na rozpalenie ogniska i upieczenie kiełbaski. Niezbędne wyposażenie – siekiera, zapałki i ruszt czekają na miejscu.

ŚLAD TRASY GPX

Informacje praktyczne

Piktogram z miejscem startu szlaku centrum Suchej Beskidzkiej. Do wyboru parking przy ul. Piłsudskiego (w pobliżu Rynku, na niewielkim łuku, bezpłatny) lub między Karczmą Rzym a torami kolejowymi (płatny w każdy dzień tygodnia). Alternatywą jest rozległy parking przy suskim zamku, oddalony od centrum około 400 metrów.

Ważna informacja o szlaku na Jałowiec teren między torami kolejowymi ma status targowiska miejskiego i oficjalnie parkowanie na nim jest zabronione, za wyjątkiem korzystających z przystanku kolejowego.

Piktogram z dojazdem do miejsca startowego szlaku drogą krajową numer 28 na odcinku między Wadowicami a Skomielną Białą lub (od zachodu) trasą 946 biegnącą z Żywca.

Piktogram z czasem przejścia szlaku około 7 godzin.

Piktogram przedstawiający stopień trudności trasy jako łatwy mały; jedynym utrudnieniem może być czas wędrówki.

Piktogram z informacją o mapie trasy

Dodatkowe informacje: okolice Suchej Beskidzkiej są doskonałym miejscem na kilkudniowy wypad. W pobliskiej Stryszawie warto odwiedzić Beskidzkie Centrum Zabawki Drewnianej a nad leżącym nieco na północ Jeziorem Mucharskim skorzystać z infrastruktury rekreacyjnej.

Ze Stryszawy prowadzi malowniczy szlak na Jałowiec, na którym spotkamy ślady obecności kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz księdza Karola Wojtyły, późniejszego papieża Jana Pawła II. Miejsca związane z naszym wielkim rodakiem są też na trasie na Leskowiec.

Spacer z Palenicy Białczańskiej nad Morskie Oko w Tatrach, zdobycie w Gorcach szczytu Turbacza z Nowego Targu czy Sokolicy i Trzech Koron w Pieninach, to „obowiązkowe” punkty pobytu w okolicy. Na tych pięknych szlakach zawsze jest gwarno i można spotkać wielu turystów. Dlatego zachęcamy do odkrywania uroków Małopolski podczas wędrówek mniej popularnymi trasami.

Poniższa propozycja skierowana jest do tych, którzy nie boją się drobnych kłopotów nawigacyjnych na trasie, potrafią docenić różnorodne odcienie zieleni wiosną i kolorowe barwy jesieni oraz prymitywne piękno ludowych kapliczek. Trasa, choć dość długa, nie jest nazbyt wymagająca. W zasadzie tylko początkowe podejście zmusza do większego wysiłku.

Sucha Beskidzka z lotu ptaka

Wędrówkę rozpoczynamy na suskim Rynku, pozostawiając na później wizytę w Karczmie Rzym i kosztowanie podawanych tu smakołyków. Za znakami niebieskimi udajemy się na północ, w kierunku torów kolejowych i zaraz po ich przekroczeniu skręcamy w prawo na chodnik biegnący wzdłuż Stryszawki. Doprowadzi on nas do przejścia pod łącznikiem kolejowym wybudowanym, by pociągi nie musiały wjeżdżać na stację w Suchej Beskidzkiej, gdzie przez wiele lat zmieniały kierunek jazdy. Potem przechodzimy pod drogą krajową numer 28, Skawę (podróż Nadskawiańskim szlakiem, to okazja, by skosztować papieskich kremówek i spotkać… dinozaury) i przekraczamy Skawę korzystając z mostu linowego. Tablice informacyjne zabraniają huśtania mostem, przebywania na nim zbyt dużej liczby osób i korzystania z niego w czasie wiatru. Przeprawa dostarcza ciekawych wrażeń, zwłaszcza na środku, gdy nawierzchnia faluje pod nogami…

Przekroczenie rzeki oznacza początek podejścia do platformy widokowej, która jest doskonale widoczna niemal od pierwszych minut marszu. Podejście zajmuje około 30 minut i nastręcza nieco kłopotów nawigacyjnych związanych z modernizacją jednego z obiektów.

Po wkroczeniu między zabudowania należy skręcić w prawo i dalej kierować się znakami wskazującymi drogę do platformy widokowej.

Ważna informacja o szlaku na Jałowiec załączona mapka pokazuje stary przebieg szlaku. Obecnie trzeba iść drogą oznaczoną na mapie na biało, skracając podejście o kilka minut.

W lesie nie ma znaków, po pokonaniu dość stromego fragmentu wchodzimy na biegnącą niemal płasko, w prawo, leśną drogę, która po chwili doprowadzi nas do podstawy platformy widokowej, skąd po kamiennych schodach dotrzemy do wejścia na nią Około 30 minut od Rynku).

Warto tu się zatrzymać na chwilę, by spojrzeć na dolinę Stryszawki, w której rozciąga się Sucha Beskidzka. Doskonale widać tworzący trójkąt układ torów, a także dolinę Skawy z charakterystyczną, żółtą, podporą mostu w Zembrzycach.

Kiełbaska znad ogniska na Mioduszynie

Ruszając w dalszą drogę, trzeba się skoncentrować, by wybrać właściwy kierunek, gdyż znaki niebieskie widoczne są po obu stronach wejścia na platformę. Stojąc do niej tyłem, wybieramy ścieżkę prowadzącą w lewo, nieco w dół (idąc w prawo wrócilibyśmy nad brzeg Skawy). Przez kilkanaście minut ścieżka wije się przez zarośla i w końcu wyprowadza nas na asfaltową drogę. W mijanym przysiółku spotkamy kilka kapliczek, pierwsza z nich poświęcona jest Matce Bożej Różańcowej. Po około 10 minutach marszu między domami, dotrzemy do kolejnej kapliczki, z okolic której roztacza się malowniczy widok na południe.

Odbijamy tu w lewo, w kierunku szczytu Mioduszyny (633 metry nad poziomem morza), najwyższego punktu w drodze do Makowa Podhalańskiego, do którego docieramy po kolejnych około 20 minutach (blisko 1 ½ godziny marszu z Rynku w Suchej Beskidzkiej). W przeszłości stały tu kolejne wieże triangulacyjne (punkty wysokościowe), a dziś turystów wita szałas Obserwator postawiony przez grono społeczników. Na wyposażeniu obiektu są termometr, siekiera, zapałki/zapalniczka oraz ruszt nad kamiennym kręgiem. Można więc pokusić się o rozpalenie ogniska, upieczenie kiełbaski. Ten pomysł będzie szczególnie interesujący dla wędrujących w odwrotnym kierunku, gdyż przed nimi będzie już tylko trwające około godziny zejście do Suchej Beskidzkiej.

W drodze do Makowa Podhalańskiego

Najbliższe 25 minut upłynie na spokojnym marszu w dół przez las, po czym wychodzimy na polanę. To kolejne miejsce sprawiające nieco kłopotów nawigacyjnych. Stojące tu gospodarstwo trzeba obejść z trzech stron, mając je cały czas po lewej, by ponownie wejść do lasu przy następnym budynku.

Odtąd trasa wiedzie łagodnie pod górę, przez większość roku jest bardzo błotnista; do tego stopnia, że w pewnym miejscu ułożono nawet drewnianą nawierzchnię pozwalającą na w miarę spokojne przebycie kilkudziesięciu metrów. Czas przebycia tego odcinka zależy nie tylko od tempa marszu, ale i ilości i wielkości rozlewisk, które trzeba omijać klucząc między drzewami.

Po około godzinie od wyruszenia z Mioduszyny docieramy do pomnika upamiętniającego mieszkańców osiedla Zagórze (Za Górą) rozstrzelanych przez hitlerowców 4 kwietnia 1944 r. Stojący tuż obok brzozowy krzyż przypomina o 17-latku zabitym przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa 5 czerwca 1951 r.

Ławeczki zachęcają do chwili odpoczynku, podziwiania kolejnych widoków, tym razem na stoki Beskidu Makowskiego na północy. Przez kolejne 10 minut wędrujemy niemal płasko asfaltową drogą w kierunku skrzyżowania, na którym spotkamy znaki zielone prowadzące z Makowa Podhalańskiego na Makowską Górę i dalej aż do Kalwarii Zebrzydowskiej.

Zejście do centrum miasta wiedzie jedną z ulic; miejscami jest dość stromo, szlak przecina serpentyny, którymi wije się droga. Trzeba pamiętać, by przy kapliczce domkowej wybrać ścieżkę w prawo, a po zejściu na asfalt i pokonaniu kolejnego łuku skręcić na wiodące w dół schody. Dzięki temu już po około 20 minutach marszu za dwoma kolorami znaków mijamy cmentarz parafialny i stajemy przy kościele p.w. Przemienienia Pańskiego, w którym od 1590 roku znajduje się otaczany czcią obraz Matki Boskiej Makowskiej. Świątynia ma status sanktuarium Matki Bożej Opiekunki i Królowej Rodzin. We wnętrzu godne uwagi są też pochodzący z XVII wieku krucyfiks znajdujący w bocznym ołtarzu Bractwa Cierniowej Korony a także wsparty na trzech arkadach chór.

Komu znudziło się wędrowanie ulicą, to niewielką odległość od kościoła do makowskiego Rynku może pokonać korzystając z ciągu schodów u podnóża świątyni. Skwer z ciekawą fontanną z makówkami i postacią dziewczyny oraz liczne punkty gastronomiczne wokół Rynku, to miejsca chętnie odwiedzane przez mieszkańców i turystów. Chwila relaksu nie zaszkodzi, bo dopiero zbliżamy się do połowy wędrówki.

Ruszamy w drogę powrotną

W samym Rynku i w jego okolicach szlak ginie pośród typowo miejskich oznaczeń. Warto więc wiedzieć, że należy trzymać się lewej pierzei i wychodząc na główną ulicę skręcić w lewo. Przez najbliższe kilkanaście minut będziemy wędrowali przez Maków Podhalański. Najpierw ulicą 3 Maja na wschód, potem ulicą Kolejową na południe, a następnie, mijając dworzec kolejowy, przed którymi stoi oryginalny pomnik upamiętniający XXV Międzynarodowy Bieg Uliczny po Ziemi Makowskiej, ulicami Partyzantów i Władysława Orkana na zachód.

Przy markecie spożywczym znaki znów znikają, więc przecinając parking trzeba się skierować na południe, w kierunku torów kolejowych. Po ich przekroczeniu i przejściu mostem nad Skawą wkraczamy do Grzechyni. 10-minutowy spacer przez tę miejscowość urozmaicają kolejne kapliczki, po czym skręcamy w prawo (należy wybrać drogę tuż przed sklepem). Rozpoczynamy podejście na najwyższy punkt na naszej trasie, czyli Carhlę. Celowo nie używamy słowa szczyt, bo wejdziemy zaledwie na wysokość 693 metrów nad poziom morza.

Początkowo droga wznosi się łagodnie między kolejnymi zabudowaniami, pojawia się coraz rozleglejszy widok na Maków Podhalański i górującą nad nim Górę Makowską. Na rozwidleniu przy kaplicy, do którego dojdziemy po około pół godzinie od zejścia z głównej drogi w Grzechyni, należy wybrać drogę po prawej. Od tego miejsca rozpoczyna się dość strome podejście, które tylko nieco łagodnieje po zejściu z asfaltu na leśną drogę. Po kilku minutach robi się jednak niemal płasko i wędrówka staje się dużo przyjemniejsza. W końcu wychodzimy na rozległą polanę na północnym stoku, z której można dostrzec widziany rano most w Zembrzycach oraz majaczące w oddali Jezioro Mucharskie. Odtąd droga prowadzi nieco w dół i doprowadza na kolejną polanę, z której roztacza się widok na Suchą Beskidzką, widać zamek i kościół.

Wkrótce wychodzimy na asfalt, przechodzimy obok kilka budynków i znów robi się dość stromo. Koniec asfaltu jest niezłym pretekstem, by chwilę odsapnąć, spojrzeć na wschód, w kierunku odległego już Makowa Podhalańskiego.

Mniej więcej po kwadransie podejście łagodnieje i wkrótce docieramy do skrzyżowania szlaków na Carhli (około 2 ¾ godziny od Rynku w Makowie Podhalańskim). Tu kończą się znaki niebieskie, w dalszej drodze będzie nam towarzyszył szlak czerwony biegnący z Zawoi do Suchej Beskidzkiej.

Na naszej drodze Billy Wilder i Mistrz Twardowski

Przed nami jeszcze około godzina wędrówki. Po kilkunastu minutach marszu przez las docieramy do pierwszych domów, ponownie wkraczamy na asfalt i nieco dalej nieoczekiwanie znaki nakazują skręcić w lewo, pod górę. Dosłownie po kilkudziesięciu metrach szlak skręca w prawo i wygodną drogą prowadzi na Polanę Jana, z kolejną kapliczką (na drzewie, po lewej, nieco niewidoczną z kierunku, z którego przyszliśmy). Roztacza się stąd widok na centrum Suchej Beskidzkiej i Mioduszyne, na którą wędrowaliśmy rano.

Odtąd trasa wiedzie bardzo stromo w dół. Najpierw drogą przez zarośla do kolejnej kapliczki, potem asfaltową drogą (ulica Wiosenna), z której zbacza po chwili do lasu (na wysokości nowoczesnego bliźniaka). Przecinamy leśną drogą i znajdujemy się na otwartej przestrzeni, skąd skrajem lasu, słabo widoczną drogą, schodzimy do miasta; ponownie stromo i mało komfortowo. Wkrótce docieramy do kolejnego interesującego miejsca – cmentarza cholerycznego upamiętniającego około 2 tysiące zmarłych w czasie epidemii w 1847 roku.

Jako, że jesteśmy już na skraju miejscowości, można nieco odpocząć na stojących tu ławkach, przygotować się do przemarszu przez centrum miasta.

Kilka metrów niżej wkraczamy na asfalt, kierujemy się w lewo i dalej wędrujemy nieco intuicyjnie, gdyż znaki nie są znów dostatecznie gęsto rozmieszczone – skręcamy w prawo i po 150 metrach ponownie w lewo na biegnącą łukiem ulicę Nad Stawami i dalej Spółdzielców, która doprowadzi nas do drogi prowadzącej do Żywca. Kierujemy się w prawo, by przejść przez jezdnię i stanąć na początku szlaku czerwonego, przed budynkiem dworca PKP. Dziś jedynie fasada przypomina o czasach świetności tego obiektu, w którym przed laty restaurację prowadzili rodzice urodzonego w Suchej Beskidzkiej Billy’ego Wilder’a, zdobywcy 6 Oscarów, twórcy „Pół żartem, pół serio” z Marylin Monroe.

Od dworca kierujemy się na wschód. Początkowo bez znaków, po około 10 minutach przy dworcu PKS spotkamy znaki niebieskie, które rano prowadziły nas z Rynku na początkowym odcinku wędrówki. Zbliżając się do punktu startu miniemy okazały pomnik przyrody z wiszącą na nim skromną kapliczką z postacią Chrystusa Frasobliwego i wkrótce potem staniemy na suskim Rynku.

Przyszedł czas, by zajrzeć do Karczmy Rzym, z której Diabeł porwał Mistrza Twardowskiego na Księżyc, skosztować serwowanych tu licznych dań regionalnych. Warto też udać się nieco na północ i obejrzeć z bliska zamek w Suchej Beskidzkiej, który z racji swojej architektury bywa nazywany Małym Wawelem albo podążyć w przeciwnym kierunku, by zajrzeć do dwóch, leżących obok siebie, kościołów – „starego”, z początku wieku XVII z ciekawymi elementami renesansowymi oraz „nowego”, wybudowanego na przełomie XIX i XX wieku według projektu Teodora Talowskiego, jednego z najwybitniejszych polskich architektów tego okresu, zwanego polskim Gaudim.


Obiekty na trasie