Poznawanie krajobrazu. Czas na Jurę Krakowsko-Częstochowską

ruiny zamku wśród lasów  z lotu ptaka
Z krajobrazem jest trochę jak z oglądaniem dzieł sztuki. To zresztą nie zaskakuje, skoro samo słowo powstało z zestawienia wyrazów: „kraj” i „obraz” (mamy więc obraz kraju). Spotkanie zaczyna się od ogólnego zachwytu lub zaintrygowania. Zauważamy kolorystykę, główne motywy i bohaterów dzieła. Dopiero po chwili dostrzegamy szczegóły, wyłaniają się stopniowo, zatrzymują uwagę, zachęcają, by podejść jak najbliżej płótna i dokładnie przyjrzeć się jego każdemu centymetrowi. Nie wszystko rozumiemy od razu, czasem trzeba dowiedzieć się więcej o kontekście, by odczytać metafory, ślady, relacje pomiędzy poszczególnymi elementami.

Ani dzieł sztuki, ani krajobrazu nie można oglądać w pośpiechu – za wiele się wtedy traci. Dlatego w galeriach sztuki przed słynnymi obrazami stoją wygodne kanapy i dlatego warto praktykować podróżowanie w rytmie slow. Dzięki niemu możemy dostrzec bogactwo i różnorodność otaczającego nas świata – we wszystkich jego odcieniach. Na czym slow podróżowanie polega? Pojawiło się jako rozwinięcie idei slow life. W życiu slow zamiast pośpiechu, nieustannego poszukiwania intensywności i pogoni za nowościami pojawia się prostota oraz cieszenie się i smakowanie każdej chwili i drobnych wydarzeń. Podobnie w podróżowaniu – egzotyczne wyprawy i weekendowe wypady do odległych miast tracą na wartości, a zyskują ją spontaniczne mikrowyprawy, eksplorowanie tego, co za rogiem i podróżowanie z uważnością – na wszystkie doświadczenia i wrażenia, ale również na innych. Takie podejście przynosi wiele spokoju i pozwala na prawdziwy odpoczynek, co jest nam obecnie szalenie potrzebne, ale również służy otaczającemu nas światu. Podróżnicy i podróżniczki slow unikają samolotów, a najchętniej wędrują pieszo, przemieszczają się na rowerze lub płyną kajakiem. Wtedy najlepiej widać, wtedy najmniej zatruwamy środowisko. Wtedy mamy czas, by poznawać mieszkańców i znajdować te miejsca noclegowe i jedzenie, które są lokalne i autentyczne. Wtedy też mamy czas, by uważnie przyglądać się krajobrazowi.

pustynia błędowska widok z lotu ptaka
Wyjątkowo piękny krajobraz – jak dzieła dawnych niderlandzkich mistrzów malarstwa –  czeka na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Z lotu ptaka (a może dziś powinniśmy mówić: z drona?) można zobaczyć zieleń lasów, szarości i srebro wapiennych skał, intrygujące ruiny zamczysk. Bliższa eksploracja odkrywa wielką różnorodność przyrody, ślady historii i barwnych legend, współczesną obecność ludzi przemierzających szlaki turystyczne i pokonujących trasy wspinaczkowe.
Bogactwo przyrodnicze tego regionu jest tak wielkie, że trudno je opisać w paru zdaniach. Dość powiedzieć, że zobaczymy tam między innymi kilkudziesięciometrowe skalne ostańce z okresu jury, jaskinie, dolinki potoków, największy w Polsce obszar lotnych piasków, czyli Pustynię Błędowską. Takie ukształtowanie terenu sprawia, że znajdziemy na Jurze wiele rzadkich roślin, potrzebujących do życia zupełnie odmiennych warunków – na przykład w jednym miejscu roliny stepowe, w innym – lubiące wilgoć. Wśród skał i jaskiń doskonale mają się nietoperze – żyje ich tutaj dziewiętnaście gatunków (a w całej Polsce dwadzieścia pięć).
Ale krajobraz to nie tylko natura, to również ślady życia i działalności człowieka. Jura jest miejscem, gdzie te ślady w bardzo harmonijny sposób wpisują się w przyrodę. Najlepszym przykładem są Orle Gniazda, czyli osadzone na wysokich skałach dawne strażnice i warownie. Było ich kilkanaście! Powstały w średniowieczu, część z polecenia króla Kazimierza Wielkiego, by chronić Kraków i granice całe państwo przed napadami sąsiadów. Niektóre świetnie się zachowały, a z wielu z nich pozostały malownicze i działające na wyobraźnię ruiny (nic dziwnego, że w jurajskiej scenerii robiono część zdjęć do serialu „Wiedźmin”). Każda z warowni kryje swoje sekrety – historie mieszkańców, podbojów, spisków… Każda jest warta odwiedzin.
Potężny zamek Tenczyn w Rudnie (co ciekawe wzniesiony na skałach pochodzenia wulkanicznego) został wybudowany już w XIV wieku, a później był dodatkowo rozbudowywany. Splądrowany przez Szwedów tylko na krótko zdołał wrócić do świetności. Dziś największą atrakcją jego ruin jest odrestaurowana wieża Nawojowa z widokową platformą na szczycie. Z wieżą tą wiąże się jedna z lokalnych legend – podobno podczas księżycowych nocy na wieży widać postać płaczącej kobiety stojącej w płomieniach, która znika, gdy zabiją dzwony w pobliskim klasztorze.  

widok z oddali na zamek tenczyn
Mniejszy, ale nie mniej ciekawy, jest zamek w Bydlinie. Wzniesiony w XIV wieku został później zamieniony w kościół pw. św. Krzyża. Kościół splądrowali Szwedzi i choć go odbudowano,    opuszczony około stu lat później popadł w ruinę. Niedaleko, na zboczu wzgórza, można znaleźć ślady okopów z I wojny światowej. Tak splatają się różne historie. O każdej z warowni można snuć wielowątkowe opowieści...

fragmenty murów zamku Bydlin
Przez najpiękniejsze zakątki Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej – jak geograficznie nazywa się Jura – wiedzie długodystansowy szlak pieszy, jest też szlak rowerowy – wszystko, czego trzeba, by w rytmie slow uczyć się zanurzać w krajobrazie.
Odbiór sztuki – i piękna w ogóle – to zawsze subiektywna sprawa – inne szczegóły przyciągają naszą uwagę, inne obrazy zachwycają nas od pierwszego spojrzenia. Sprawdźcie, co najbardziej spodoba Wam się na Jurze!

Autorka tekstu: Magdalena Petryna – redaktorka i przewodniczka beskidzka, promotorka lokalnej i świadomej turystyki, edukatorka przyrodnicza i blogerka.


Projekt pt. „Małopolska Ekoturystyka - zrównoważony rozwój turystyczny regionu" jest realizowany przez Fundusz Partnerstwa jako część Programu EkoMałopolska ze środków Województwa Małopolskiego.

 


Baner - wydarzenia.jpg

Powiązane treści