Szlak pieszy: Po nieznanych szlakach Beskidu Wyspowego
Informacje praktyczne
Wiśniowa, centrum miejscowości (w miejscu, gdzie droga na chwilę zmienia przebieg z północy na południe na wschód-zachód. Wybór parkingów jest duży: przy drodze głównej, nieco wyżej na wysokości kościoła lub remizy Ochotniczej Straży Pożarnej albo jeszcze wyżej – przy cmentarzu.
punktem odniesienia niech będzie trasa 964 na odcinku Dobczyce (14 kilometrów) – Kasina Wielka (11 kilometrów).
około 5 godzin (znaki w terenie pokazują zawyżony czas przejścia, w sumie około 6 godzin).
szlak raczej łatwy, ale z długim, męczącym podejściem na Ciecień.
Góra paralotniarzy
Zacznijmy od obejrzenia kościoła pw. św. Marcina w Wiśniowej, który powstał w latach 1720-1730. Niepozorna z zewnątrz świątynia kryje bogate wyposażenie barokowe oraz polichromię z motywami roślinnymi. W ołtarzu głównym znajduje się XVII-wieczny słynącymi łaskami obraz Matki Boskiej Wiśniowskiej.
Od kościoła ruszamy w górę, kierując się żółtymi i zielonymi oznaczeniami, mając przed sobą widoczny w oddali masywu Ciecienia. Po około 20 minutach na rozwidleniu idziemy w prawo, już tylko za znakami zielonymi. Zbliżając się do lasu warto wyrównać oddech i obejrzeć się za siebie, by spojrzeć na dolinę, z której wyszliśmy i widoczne za nią Kamiennik (z prawej) oraz Lubomir z Łysiną. Nieustannie toczą się spory przyrodników, geografów i turystów, czy są to wzniesienia na terenie Beskidu Makowskiego czy może Beskidu Wyspowego, w którym obecnie jesteśmy.
Najbliższa godzina, a nawet dłużej, upłynie nam na monotonnym, momentami męczącym podejściu na szczyt Ciecienia. Szczególnie nieprzyjemne jest pierwsze kilkanaście pierwszych minut, gdy droga jest stroma, na dodatek z licznymi luźnymi kamieniami. Potem podejście łagodnieje, cały czas idziemy grzbietem na południe.
Choć znaki w Wiśniowej pokazują, że dojście na szczyt powinno zająć około 2 godzin, to realny czas wędrówki wynosi w granicach półtorej godziny.
Na samym szczycie nie ma nic interesującego poza tabliczką potwierdzającą, że zdobyliśmy Ciecień. Największa atrakcja czeka 100 metrów dalej, przy niebieskim szlaku do Wierzbanowej: rozległa polana stromo opadająca ku dolinie, z której roztacza się panorama na znane nam już szczyty, i z której często startują paralotniarze.
Przez lasy i sady
Ze szczytu Ciecienia, aż do powrotu do Wiśniowej, będziemy wędrowali trzymając się szlaku cysterskiego, czyli znaków żółtych. Kierunkowskaz pokazuje, że do Szczyrzyca dojdziemy w 2 godziny, realny czas jest krótszy, nawet o pół godziny.
Pierwszy odcinek (około 10 minut) jest stromy i nieprzyjemny. Gdy pojawia się płaski odcinek trzeba skręcić w prawo. Przez kilka minut idziemy wspólnie ze znakami czerwonymi, po czym szlak żółty skręca w lewo, niemal zawracając. Po niespełna 10 minutach ponownie spotkamy znaki czerwone. Można doznać zawrotu głowy, mogą zrodzić się obawy, że pobłądziliśmy. Bez obaw, jesteśmy na dobrej drodze. Takie niezbyt zrozumiałe rozmieszczenie znaków wynika z faktu, że podążający od Szczyrzyca szlak czerwony musi się spotkać na chwilę ze szlakiem zielonym. Może prościej byłoby poprowadzić znaki czerwone „skrótem” i wyznakować krótki szlak łącznikowy, ale skoro pomyślano inaczej, trzeba to zaakceptować.
Po około pół godzinie od wyruszenia ze szczytu trafimy na niewielką polankę z amboną myśliwską, na której skręcamy w prawo. Szlak raz biegnie łagodnie w dół trawersem stoku, raz opada stromo. Sytuacja powtarza się kilka razy. Może to i lepiej, bo nogi nie męczą się zbytnio na stromych fragmentach, a monotonia nie zdąży nam zacząć dokuczać na trawersach.
Po niespełna kwadransie od polanki z amboną wejdziemy na leśną drogę i wkrótce opuścimy las. Po chwili rozpoczyna się asfalt i wędrówka staje się komfortowa. Po prawej stronie towarzyszy nam widok na Śnieżnicę. Oznaczenia nie są zbyt liczne, ale orientacja w terenie nie nastręcza żadnych kłopotów. Może jedynie przy rozwidleniu, na środku którego stoi słup z transformatorem, trzeba zwrócić uwagę, by skręcić w lewo.
Czas pokonania odcinka do centrum Szczyrzyca w dużej mierze zależy od pogody, od tego jak szybko będą nas niosły nogi przez rozrzucone luźno zabudowania, wokół których wiele przydomowych ogrodów i sadów. Po zejściu do doliny potoku Stradomka kierujemy się w lewo. Przy skrzyżowaniu do Jodłownika miniemy miejsce z wieloma tablicami upamiętniającymi kolejne rocznice odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku oraz szczyrzycan poległych w okresie II wojny światowej. Po drugiej stronie ulicy znajduje się niewielki cmentarz z grobami poległych w czasie I wojny światowej.
Opactwo cystersów, gdzie piwo warzą
Przy węźle szlaków (około 1 godzinie 30 minut od szczytu Ciecienia) wypada opuścić na chwilę znakowaną trasę i udać się w prawo, do widocznego w głębi ulicy opactwa cystersów. Zakonnicy zostali sprowadzeni do Szczyrzyca w XIII wieku przez wojewodę krakowskiego Teodora Cedro Gryfitę, którego pomnik stoi na niewielkim skwerku przy głównej drodze.
Kompleks klasztorny tworzą kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej i św. Stanisława Biskupa, do którego pielgrzymi przybywają, by modlić się przed cudownym obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem i muzeum klasztorne. Zgromadzono w nim bogate zbiory broni palnej i siecznej, starodruki, numizmaty, naczynia i szaty liturgiczne z XVII i XVIII wieku. Osobną część ekspozycji poświęcono pisarzowi Władysławowi Orkanowi, który był uczeniem tutejszej czteroklasowej szkoły.
Po zwiedzaniu czas pomyśleć o posiłku, gdyż czeka nas jeszcze blisko 2 godziny wędrówki. Do dyspozycji jest pizzeria oraz restauracja regionalna serwująca także… piwa warzone w cysterskim browarze, którego historia sięga XVIII wieku. Upaństwowiony po II wojnie światowej zakład z biegiem lat produkował coś, co z piwem miało coraz mniej wspólnego. W 1993 roku po wielu latach starań zakonnicy odzyskali browar, który otrzymał nazwę Gryf nawiązującą do herbu Szczyrzyca i po okresie remontu powrócono do receptur sprzed wieków.
W pobliżu Szczyrzyca znajdują się dwa ciekawe miejsce. Pierwsze z nich to Diabelski Kamień. Ponoć diabeł niósł go, by zburzyć szczyrzycki klasztor, ale upuścił głaz, gdy rozległ się dźwięk kościelnego dzwonu, pazury wyryły na kamieniu pięć wgłębień.
Drugie, to wioska indiańska, czyli skansen związany z kulturą Indian Ameryki Północnej. Można tu obejrzeć mniejsze i większe tipi, rękodzieło i stroje mieszkańców prerii.
W drodze powrotnej
Jak wspomnieliśmy wcześniej, do Wiśniowej będziemy wędrowali za znakami żółtymi. Z centrum Szczyrzyca przez około pół godziny idziemy asfaltową drogą między domami. Monotonię podejścia można sobie urozmaicić, zwracając uwagę na liczne na tym odcinku kapliczki na ścianach budynków. W miejscu, gdzie wchodzimy do lasu, rozpoczyna się nużące podejście na Księżą Górę. Nie wspinamy się zbyt wysoko, ale kąt nachylenia, niektórych fragmentów bywa męczący. Okazją do odpoczynku, wyrównania oddechu, są pojawiające się co pewien czas nieco łagodniejsze odcinki.
Gdy dojdziemy do rozwidlenia dróg na niewielkiej polance będziemy mogli odetchnąć swobodniej. To znak, że najgorsze mamy za sobą. Teraz kilka minut po niemal płaskim terenie i już jesteśmy na skrzyżowaniu ze szlakiem niebieskim biegnącym tu z Ciecienia (około 1 godzinie 30 minut ze Szczyrzyca). Dalsza droga będzie wiodła już tylko w dół, cały czas za znakami żółtymi, których istnienia nie pokazuje bardzo wiele map.
Jeszcze tylko około kwadrans marszu przez las i wyjdziemy na asfaltową drogą, która doprowadzi nas do miejsca, gdzie zostawiliśmy samochód. Wędrówkę umilają nam rozległe widoki: lekko z tyłu charakterystyczna kopka Grodziska, po prawej, w oddali, maszt telewizyjny na Chorągwicy w pobliżu Wieliczki, a z przodu znany nam już Kamiennik oraz Lubomir z Łysiną. Po niespełna pół godzinie od wyruszenia z Księżej Góry zamkniemy pętlę, spotykając znaki zielone, którymi rano wędrowaliśmy na Ciecień. Stąd pozostało nam już tylko kilka minut spokojnego zejścia do centrum Wiśniowej.