Wycieczka rowerowa Dolinki, zamki, skałki
POBIERZ TRASĘ ROWEROWĄ W FORMIE GPX
Długość trasy: | 41 km | asfalt | 35 km | poza ruchem | 14 km |
Suma podjazdów: | 580 m | szuter | 4 km | boczne drogi | 15 km |
Suma zjazdów: | 580 m | teren | 2 km | główne drogi | 10km |
Jurajskie zamki, wapienne skałki, zaciszne leśne doliny rzek, rozległe panoramy, a nawet winnice i wspaniałe lokalne specjały… Jak te wszystkie atrakcje zmieścić w jednodniowej wycieczce? Wybierzcie się na tę wyprawę i sprawdźcie, jak nam się to udało. Trasa jest niełatwa i urozmaicona. Suma przewyższeń – niemal górska. Część wycieczki wiedzie po głównych drogach lokalnych, a 2 kilometry ścieżką w stylu lekkiego MTB. Gwarantujemy jednak, że na końcu – tak jak my – będziecie zdziwieni, jak wiele jest do odkrycia na tym niewielkim skrawku terenu gdzieś pod Krakowem. Samochód parkujecie w centrum Bolechowic (alternatywnie dojeżdżacie pociągiem do odległego o 4 km Zabierzowa, skąd prowadzi ciekawy szlak rowerowy), w pobliżu kościoła z XIV wieku i zabytkowego dworu.
Odnajdujecie zielony szlak rowerowy i podążacie zgodnie z jego znakami przez 1,5 kiloemtra. Wąską uliczką przechodzącą w ścieżkę wzdłuż Bolechówki docieracie pod pierwszą ze skalnych bram na trasie – Bramę Bolechowicką. Tak jak wiele okolicznych dolinek i ostańców skalnych, zachwyca i zaskakuje swą wyniosłością oraz fantazyjnymi kształtami białych wapiennych skał. Omijacie to miejsce, trzymając się szlaku i kontynuując podjazd do ul. Skalnej (ładne widoki). Następnie zjeżdżacie ul. Widokową do Karniowic. Już bez szlaku pedałujecie 2 km drogą główną do Kobylan. Pojawia się szlak czerwony, który będzie prowadził was przez kolejne 8 kilometrów. W Kobylanach odbijacie z drogi głównej, by stromym zjazdem przemknąć do Doliny Będkowskiej. Jej wąskie dno ograniczają strome zbocza porośnięte cienistym lasem mieszanym. Wygodna asfaltowa trasa ze znikomym ruchem pozwala w pełni cieszyć się tym otoczeniem. Kto chętny na pyszną rybę, skręca do gospodarstwa rybackiego (będzie jeszcze jedno za 20 kilometrów – w Ojcowie), a 1,5 kilometra dalej mijacie schronisko Brandysówka, położone w cieniu centrum wspinaczkowego. Po kolejnym 1,5 kilometra asfalt ucieka w lewo, a wy pozostajecie na czerwonym szlaku, który na najbliższe 2 kilometry zmienia się w leśną, miejscami błotnistą, drogę. Do wyboru jest szerszy, grząski wąwóz albo węższa, lecz sucha ścieżka.
Wraca szuter, potem – asfalt, przybywacie do skrzyżowania. Jedziecie kolejno ulicami: Nad Jamą, Nad Grodziskiem, Doły, z której skręcacie w lewo, w ulice Spacerową i szlak niebieski (kto woli trudniej i po kamieniach, ten od skrzyżowania jedzie stale tym szlakiem). Docieracie do Jerzmanowic. Ulicami Centralną i Rajską pedałujemy pod urząd gminy (obok jest sklep) i pod górkę. Koło cmentarza odbijacie w prawo w ul. Ojcowską. Na końcu wzniesienia przecinacie DK94, by zawitać w Sąspowie. Zjazd wśród łąk i pól do wsi jest przyjemną nagrodą za wspinaczkę, a kolejny podjazd zostanie wynagrodzony nadzwyczaj hojnie: tuż przed końcem miejscowości odbijacie ostro w lewo, by niebawem zrobić to, co każdy lubi najbardziej: gnać w dół wąskim i krętym asfaltem przez urokliwy Wąwóz Sokolec. Ostre hamowanie na końcu i już jesteście u stóp imponującej Maczugi Herkulesa, przesłaniającej nieco zamek Pieskowa Skała. Kto ciekaw (i gotów poświęcić około 2 godzin), może go zwiedzić. Trasa prowadzi dalej w prawo, w dół Doliny Prądnika, początkowo 4 km wzdłuż bez alternatywnej DW773. Pod skalną iglicą Pochylca odbijacie w prawo (zgodnie z biegiem rzeki) w spokojniejszą ulicę Ojcowską.
Najbliższe 10 kilometrów to wspaniałe delektowanie się bogactwem Doliny Prądnika w sercu Ojcowskiego Parku Narodowego. Niezliczone fantazyjne formacje skalne ponad szumiącym potokiem, ale i dzieła ludzkich rąk: kaplica „Na Wodzie”, zamek w Ojcowie, interesująca zabudowa uzdrowiskowa (ta, co ciekawe, historycznie bliższa jest Warszawie niż Krakowowi!). Amatorów wędzonej ryby zainteresuje wyborny pstrąg, coś intrygującego znajdą w okolicy również miłośnicy polskich win. Minięcie skalnej Bramy Krakowskiej zwiastuje wkroczenie do nieco bardziej ustronnej części doliny. Wąski asfalt, a dalej szuter, wiją się cierpliwie, podążając za meandrującym potokiem. Już 6 km dalej, w Prądniku Korzkiewskim, kończy się prądnicka idylla. Skrzyżowanie z ul. Wesołą paradoksalnie zapowiada mniej radosne chwile, bo przed wami trudny, kilometrowy podjazd. Za najwyższym punktem rozpoczynacie trzykilometrowy zjazd. Przecinacie DK94, pędząc w dół kolejno ulic a Bliźniaków, ulicą Centralną i ulicą Polną. Ta ostatnia dostarczy wam dodatkowo pięknych widoków aż po Kraków. Na zakręcie dołącza do was szlak czarny. Włączacie się w niego, zawiedzie nas niemal do końca trasy. Zgodnie z jego znakami opadacie do dna urokliwej Doliny Kluczwody, w którą na krótko wjeżdżacie. Beztroską jazdę „na luzie” musicie teraz znowu odpracować, na szczęście już po raz ostatni. Wspinacie się ul. Turystyczną, a u jej końca przełączacie się na szlak czerwony. Podążając za nim, po 1,5 kilometrów łatwej jazdy wśród zabudowań, docieracie do końca wycieczki, czyli z powrotem do Bolechowic.